Mianem shitcoinów określa się kryptowaluty pozbawione wewnętrznej wartości i w gruncie rzeczy bezużyteczne. Na ogół tworzone są w pośpiechu, nie mają solidnych podstaw, a ich głównym celem jest wzbogacenie swego twórcy. Niektóre shitcoiny z czasem zyskują jednak popularność oraz zastosowanie i tracą swoją pejoratywną nazwę.
Czym właściwie są shitcoiny?
Blockchain to technologia, która może zmienić świat, zaś największa kryptowaluta, Bitcoin, jest trwałym magazynem wartości. Niestety jak zawsze – na ciężkiej pracy i osiągnięciach jednych, chcą wzbogacić się inni, podpinający się pod obiecujący rynek.
Tu właśnie mają swoją niszę shitcoiny – wynaturzone kryptowaluty, osłabiające rynek blockchain i psujące mu opinię. Są niczym więcej, jak próbą wydrenowania płynności z nowych graczy i pozbawienia kapitału naiwnych. Dzisiejszym odpowiednikiem garści paciorków, zamienianych na prawdziwą wartość.
Nie ma jednej definicji shitcoina, a pojęcie to staje się epitetem, którym obrzuca się nielubiane projekty. Dla maksymalistów BTC shitcoinem jest każda inna moneta, łącznie z Ethereum. Rozsądniej jednak określać tym mianem monety, która nie oferują realnej wartości. Nie rozwiązują żadnego problemu i w sumie poza nazwą i kilkoma drobiazgami niewiele różnią się od tysięcy innych, oferowanych na rynku.
Z tego powodu nie ma organicznego popytu na shitcoiny, a ich cena zależy od czystej spekulacji.
Utworzenie własnego shitcoina jest banalnie łatwe i prawie darmowe. Rekordziście zajęło to zaledwie 22 sekundy.
Altcoiny, memecoiny, shitcoiny
Nikt nie wie ile dokładnie jest monet i tokenów – Coingecko notuje ich prawie 15 tysięcy, ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Nic dziwnego, że mają najrozmaitsze przeznaczenie, strategie i cechy. Spróbujmy to jakoś uporządkować.
- Altcoiny. Monety alternatywne, inne niż Bitcoin. Jest to najszersza kategoria, do której można zaklasyfikować zarówno Ethereum (choć niektórzy wyjmują je z tego zbioru), przez Solanę, Filecoin i 1Inch, do microcoinów w rodzaju Unido czy Pino. Część z nich, jak np. wyrocznie, rozwiązuje faktyczne problemy, część nie służy niczemu poza spekulacją.
- Memecoiny. Ich wyróżnikiem jest – często podkreślany – brak większej użyteczności, połączony z elementami humoru i rozrywki. Uroczy pies, zabawna żaba, foka w okularach czy postać z komiksu – to typowi przedstawiciele tej kategorii. Ich kapitałem jest popularność w socjalmediach. Królem tej menażerii jest niewątpliwie Dogecoin.
- Shitcoiny. Zdegenerowana podklasa altcoinów, z reguły aspirująca do bycia memecoinami. Granice są jednak płynne – moneta może być zarówno memecoinem jak i shitcoinem, ale też być utożsamiana raczej z jednym (Shibainu) lub drugim (HarryPotterObamaSonic10Inu). Zdarzają się także shitcoiny udające projekty silnie fundamentalnie.
Znanym wrogiem shitcoinów jest Vitalik Buterin. Nie przeszkadza to spamerom, którzy regularnie obdarowują go tokenami w celach reklamowych.
Po czym poznać shitcoina
Choć takich projektów jest mnóstwo i reprezentują różne dziedziny, z reguły mają kilka punktów wspólnych. Ich wyróżnikiem mogą być zatem:
- brak jasnego wyjaśnienia, czemu służy dany projekt i jakie funkcje pełni moneta
- brak dodawania nowych funkcji i aktywności programistów na GitHub
- mało przekonująca strona www z literówkami lub martwymi linkami
- brak lub słaba jakość dokumentów w rodzaju whitepaper czy roadmap
- nie ujawniony z nazwiska zespół programistów
- ogromne skoki wartości, powodowane przez Pump and Dump
- często śmiesznie niska cena w rodzaju 0,00000001 $
- publikowane ogłoszenia, koncentrujące się na marketingu, nie technologii
- przesadna reklama i przekonywanie, że to okazja życia
- oskarżenia o scam pod postami na Twitterze oraz po wpisaniu nazwy w Google
- koncentracja większości tokenów w portfelach dużych posiadaczy
- tokenomika premiująca głównie twórców i zespół
- twórca, w przeszłości powiązany z upadłymi projektami
- opodatkowanie transakcji tokenem (często nawet 10%)
- niewielka kapitalizacja i często ograniczona płynność
- ogólne wrażenie niedopracowania, zatrzymania projektu w połowie
Jak ominąć takie pułapki? Zawsze DYOR! Nie ufamy na słowo kolorowym reklamom i namowom youtuberów, sprawdzamy projekt samodzielnie.
Dlaczego ludzie kupują shitcoiny?
Choć wszyscy wiedzą, że shitcoiny to ZŁO, kupuje je wielu ludzi. Szczególne ci nowi w krypto, choć kuci na cztery nogi spekulanci także.
Ponieważ takie projekty nie muszą martwić się o fundamenty, mogą całą energię skierować na marketing. W efekcie obok nieudolnych stron i whitepapers z błędami ortograficznymi znajdziemy też sporo całkiem ładnych i przekonujących.
Niska cena za monetę sprawia, że projekty wydają się przystępne cenowo, wręcz okazyjnie tanie. Pomyśl co będzie, gdy token z 0,000000012 skoczy do 1 dolara! Niewielu rozumie, że to matematycznie niemożliwe.
Shitcoin może też być pomysłowy. Ciekawie naszkicowana obietnica przełomowej technologii może przekonać nawet sceptycznych inwestorów. Jeśli ktoś obiecuje dużo lepsze Ethereum za 1/1000 wartości, grzech nie skorzystać!
Na koniec – zwykła ludzka chciwość. Każdy z nas marzy o projekcie, który zarobi 100 dolarów za każdy 1 włożony. To jak maszynka do generowania pieniędzy. Do tego dochodzi FOMO – ciągle czytasz ile ktoś inny zarobił na shitcoinach… Czas samemu wziąć się do roboty!
Shitcoiny to kasyno z kantującą ruletką. Jeśli osobiście nie znasz tych, którzy je tworzą, możesz mieć szczęście raz czy drugi, ale efekt końcowy jest dość przewidywalny.
Mimo wszystko chcę kupić! Na co uważać?
Cóż, każdy ma prawo do własnych decyzji. Jeśli wiesz w co grasz, kupuj. Pamiętaj tylko, że:
- 90% shitcoinów straci swoją wartość w ciągu najbliższego pół roku
- czas spekulacji trzeba liczyć raczej w godzinach niż tygodniach
- nie warto kupować tokena wtedy kiedy już pompuje, chyba że dosłownie na kwadrans lub godzinę
- stosuj AT, aby możliwie najlepiej określić punkty wejścia i wyjścia
- w wypadku shitcoinów zdecydowanie nie stosuj HODL i akumulacji
- redukuj pozycję po wzroście, nie czekaj z całością wkładu na zysk 1000%
- przed zakupem sprawdź kontrakt, np. na TokenSniffer, aby uniknąć niespodzianek
- kupuj shitcoiny tylko wtedy, kiedy cały rynek jest w cyklu wzrostowym
- pamiętaj, że wielu youtuberów ma duże torby shitcoinów, które chce zrzucić na Ciebie
- traktuj taką spekulację jak zakup losu na loterię, nie jako inwestycję
- shitcoiny powinny stanowić max 10% Twojego portfolio
Czy istnieją shitcoiny z potencjałem?
Tak, istnieją shitcoiny z ogromnym potencjałem zwrotu. Problem polega na tym, że prawie nikt nie wie które to, zanim ten wzrost ceny nie nastąpi. Ta branża jest po prostu nieprzewidywalna dla osoby z zewnątrz.
Co innego, jeśli jesteś twórcą nowego SuperMegaTopCoina oraz masz doskonałe stosunki z dużymi youtuberami. Wtedy sprawa jest prostsza: tworzysz lipną stronę www, wybijasz trylion tokenów, rozdajesz połowę swoim przyjaciołom mającym po 100 tysięcy subskrybentów i czekasz na wynik. Twoi kumple we własnym interesie pompują zainteresowanie monetą, ty zaś stopniowo upłynniasz swoje zapasy, a ostatnim etapem jest efektowny Exit Scam.
Niestety, nie każdy ma sławnych znajomych. Czy bez tego da się jakoś zarobić na shitcoinach, wybierając te najlepsze?
Na pewno ważne jest wsparcie ikon krypto (patrz Elon Musk i DOGE). Bardzo istotna jest wielkość i zaangażowanie społeczności, w czym celują zarówno Dogecoin jak i Shibainu. Liczy się też historia – jeśli moneta przetrwała na rynku wiele lat, powoli zmienia ona pejoratywne określenie ze shit- na alt- coina.
Bardzo ważna jest kapitalizacja oraz dzienny obrót tokenem. Kryteria są płynne, ale wartości rzędu kilku miliardów dolarów powoli zdejmują odium z danej monety.
Ciekawym kryterium jest też przełamanie „wzoru shitcoina”. Jeśli token przetrwał cykl bessy i w nowej hossie ustanowił nowe maksima, ma on szanse na dalsze trwanie i zapewnienie zysków posiadaczom.
Problem polega jednak na tym, że takie tokeny już zdążyły się rozwinąć. Są znacząco bezpieczniejsze od nowych, pojawiających się co dzień setkami, jednak duża kapitalizacja powoduje, że ich potencjał wzrostu został już w większości wykorzystany.
Skoro zatem nie wiemy, które shitcoiny urosną, a które spadną jutro do zera, warto dywersyfikować ryzyko. Zamiast jednego tokena, lepiej kupić ich 5-10 za tę samą kwotę. Zysk być może procentowo będzie mniejszy, ale zdecydowanie bardziej prawdopodobny.
Czy można zarobić na shitcoinach? Tak. Prawdopodobieństwo jest większe niż w Lotto, ale wciąż niezbyt duże. W długim okresie czasu prawie wszystkie shitcoiny przegrywają z projektami silnymi fundamentalnie. Choćby dlatego, że zgodnie z danymi CoinGecko, dziennie powstaje ich średnio 5300…
FAQ, czyli nie ma głupich pytań
Co to jest shitcoin?
Jest to popularna nazwa kryptowaluty, która nie ma rzeczywistej wartości ani przeznaczenia. Z tego powodu jest de facto bezużyteczna, a na jej cenę wpływa wyłącznie chwilowa popularność.
Czym jest Shitcoins.Club?
Jest to znana w Polsce sieć bitomatów. Kilkadziesiąt maszyn umiejscowionych w większych miastach pozwala zamienić nasze kryptowaluty na gotówkę.
Gdzie kupić shitcoiny?
Choć ta grupa tokenów jest obecna na scentralizowanych giełdach, znacznie większy ich wybór znajdziemy na DEXach.
Inwestowanie jest ryzykowne. Inwestuj odpowiedzialnie.